czwartek, 30 grudnia 2010

najbardziej odjechane prezenty swiateczne

w plebiscycie na najbardziej odjechany prezent swiateczny mam dwoch zwyciezcow:

* GASNICA SAMOCHODOWA :) szalenie stylowa i w zawsze modnym kolorze (zdjecie pozniej)

* OPAKOWANIE NA CEBULE :)
nie mam najmniejszego pojecia, kto wpadl na pomysl wytworzenia opakowania na cebule, a juz zupelnie zagadka godna enigmy jest - kto zgodzil sie to wyprodukowac!!!! ale zabawka jest przednia :) !!! wspaniale puszcza sie nia baczki (czyli zakreca i puszcza i cebulka sie kreci i turla, a nie co innego, co moze sie dziac po zjedzeniu cebuli... chociaz w sumie nigdy samej cebuli nie jadlam wiec nie wiem :) )



PS. opakowanie nie zawiera cebuli :)


środa, 8 grudnia 2010

rok wscieklego psa

uwielbiam byc tendencyjna :P i dlatego tez postanowilam zrobic  podsumowanie roku 2010.

STYCZEN
chyba najspokojniejszy miesiac. mozanaby rzec - cisza przed burza... :)

LUTY
luty wydaje sie przelomowym miesiacem!!:
- nowa praca, wiec nowe wyzwania i mozliwosci, czyli wielkie strach juz po 2 pierwszych tygodniach, ze popadne w alkoholizm


- przeprowadzka (powrot do zrodel) do gdyni i cudne mieszkanie, swietna wspolokatorka i najlepsza parapetowka swiata!!!!!!!!!!! to dopiero byla biba!!!!!

- narodziny tradycji Mad Doga. poczatek fascynujacych przygod :)


- wyjazd do madrytu czyli powtorka z erasmusa :) :) :)


MARZEC & KWIECIEN
uplynely glownie pod postacia madrytu :) nie powiem, zeby mi sie ta postac nie podobala.
po parapetowce u bawita i mamita kontynuowalismy temat parapetowek, tym razem w hotelu (nie obywo sie oczywsice bez kontemplacji nad dzielami sztuki czy sympozjow dot. technik scielenia lozek w krajach latynowskich :) )



hotel byl naprawde fenomenalny, a jadna z najwiekszych jego atrakcji bylo sexy light :)


ale madryt to tez kilka naprawde ciekawych eventow m.in. premiery filmow, w tym premiera exposados - najnudniejszy film na jakim kiedykowliek bylam (pierwszy raz wyszlamz kina!!!) ale sie slawy widzialo :) :)


niestety to tez kolejna zaloba narodowa na obczyznie...


no i mialam naprawde super bo mialam sporo gosci - lucie, gosia, agus i innych - juz teraz mniej  znaczacych :) wiec nie bylo nawet kiedy sie stesknic :)




MAJ
wyprawa do krainy muminkow :)


glowna brama byla zamknieta - wiec teoretycznie nie powinno bylo nam sie udac dostac do srodka. ale nam sie udalo!!!!! :)


to rowniez od maja praktykujemy co jakis czas picie mad doga w technice tzw. "bez rak" (niestety nie mam nadajacego sie do publikacji zdjecia z tej dyscypliny :) jednak ponizsze zdjecie jest dokladnie z tej uroczystosci kiedy zaczelismy "bez reczne" mad dogi :)


wydaje mi sie, ze w maju bylam takze na 2 dni w monachium... musze to zinvestgejtowac. o dziwo nie mam zdjecia ani jednego...

CZERWIEC
nasz pierwszy wyjazd na hel :) mamy takie fajne miejsce do robienia mad dogow. nazywa sie mad dog lawka i jest po drodze do latarni morskiej :)



niestety jak to bywa z open space czasami nie mialismy mozliwosci przygotowac odpowiednio predko shotow (bo ze niby jakas wycieczka szkolna no i nie mozna dzieciom zlego przykladu dawac..) wtedy mielismy soki ze swiezo wycisnietych cytrusow jako kamuflaz... :) no bo w koncu dla chcacego nic trudnego :)

no i leba :)



LIPIEC
urodzinki alci!!!!!!!!!!!!


i kolejna wycieczka na hel :)


SIERPIEN
od sierpmnia zaczelo istniec pojecie "balladynek" - na pieterko ponizej wprowadzily sie alcia i stefa :) no i koniec sielanki... :P


w sierpniu rowniez udowodnilysmy norwegom, kto tak naprawde umie pic :) w rejonie morza baltyckiego, polnocnego i generalnie calej polkuli polnocnej :)



no i oczywiscie wydarzenie kulturalne sezonu lato 2010 - parapetowka pietro nizej :)



i tu juz nie bylo picia mad dogow - to byla istna masowa ich produkcja :)

WRZESIEN
niezapomniany weekend w londynie :)




SLUB PIETRUCHY!!!!!


PAZDZIERNIK
niestety zawitaly dlugie jesienne wieczory... trzeba bylo sie ratowac przed depresja, melancholia i rutyna dnia codziennego...


LISTOPAD
weekend w kopenhadze :)


parapetowka u agi :)

GRUDZIEN
x-mas party


na mikolajki mikolaj dal dupy i ani nawet cukiereczka nie wrzucil do buta :( moze bylam niegrzeczna? :P ale oficjalnie nie wieze juz w swietego mikolaja!!! o!!!

the rest - to be added

poniedziałek, 6 grudnia 2010

morze zima

uwilebiam morze zima. nie wiem dokladnie czemu i nie umiem tego wytlumaczyc w zaden logiczny sposob. no bo przeciez zimno, mrozno, wietrznie i wogole nie przyjemnie. brrr!!! ale woda jako zywiol jest fascynujaca sama w sobie. a polaczenie wody i chlodu... moze wlasnie o to chodzi - woda, ktora kojarzy sie z latem vs lod/chlod, jako atrybuty zimy...?



wtorek, 30 listopada 2010

mamit w wielkim miescie - zima znowu zaskoczyla drogowcow

zima znowu zaskoczyla drogowcow - i niektorych kierowcow ... w tym mnie... hrrrr ;)

jako, ze zarzadca nieruchomosci jakos slabo dba o odpowiedni poziom soli/piachu na parkingu w miejscu gdzie pracuje... dzis na wlasnej skorze - oponach - odczulam co to znaczy nie tyle sie slizgac, co slizgac sie na letnich wlasnie oponach :) heheheheh :) no nic, dumna z tego doswiadczenie jakos specjalnie nie jestem... :) ale znam takich co nigdy na zimowki opon nie zmianiaja - ja mam jedynie mala opsowke w czasie :)

jeszcze jeden makament jest taki, ze mam letni plyn do wycieraczek... no i niestety zamarzl... mam tylko nadzieje, ze jakos szybko dojdzie do tych zera stopni co bym mogla dolac zimowego :) troche sie slabo jezdzi z brudnymi szybami... ehehehhe :)

cale szczescie, ze snieg nie pada jeszcze w jakis gigantycznych ilosciach wiec i odsniezac jakos specjalnie samochodu nie trzeba :)

piątek, 26 listopada 2010

C.O.P.E.N.H.A.G.E.N.

z czym kojarzy mi sie od teraz kopenhaga?? na bank nie z syrenka. ktorej zreszta nie bylo bo wywieziono ja na expo do szanghaju chyba. wiec na miejscu gdzie zwykle przesiaduje syrenka bylo wielke NIC - ale zdjecie dzieki pomyslowosci z syrenka w kopanhadze jest! :)


 

gwiazda kopenhagi - syrenka (widziana jedynie na pocztowkach. ten model zostal oficjalnie uznany przez nas za najbardziej kiczowaty :) )

 no ale wracajac do glownego watku - kopenhaga to stolica rowerow!!! w kopenhadze, jak i pewnie w calej danii, rowery najzwyczajniej w swiecie rzadza!!!!! i to bez przesady. zimno, pada deszcz - srodek jesieni w koncu - a ludzie popylaja na rowerkach. i to w garniturkach, laski w szpilkach, z kapeluszami na lbach... niesamowite. a co najciekawsze po zmroku jest dokladnie to samo. moze i ruch samochodowy robi sie mniejszy - ale rowerowy naprweno nie!!!! i cala ta fenomenalna imfrastruktura!! dworce, pociagi, ulice - wszystko przystosowane jest dla rowerow i zrobione pod rowery. niesamowite!!!

sektor dla rowerow na stacji kolejowej...

...gdzie zatrzymuje sie wagon przeznaczony na rowery!

hit - sciezki rowerowe na ulicach, sa nawet zaznaczone poszczegulne pasy do skrecania!

a to cos czego na poczatku nie moglam pojac - specjalne tory dla rowerow na skrzyzowaniach aby nikomu nic sie nie pomylilo i aby samochody uwazaly na rowery!!!


rowery stoja wszedzie i sa wszelobarwne i ksztaltne.








a to chyba moje ulubione miejsce w kopenhadze:





niestety, skandynawowie :) lubuja sie w tandecie. Albo przynajmniej maja wrodzony sentyment do brzydactw. i tak najwiekszy park rozrywki, z traaaaadycjami jest po prostu... TANDETNY!!! 

<><><><><><><><><><>
<> 
a to moj osobisty hicior - pomieszanie swiat bozego narodzenia i walentynek. zabraklo jednak w moim odczuciu jakis latajacych czarownic i kosciotrupow i wszystko byloby w 1!!
chinczyk generalnie jest wszedzie :) i biznes tez robi wszedzie :)



nasz wyprawowy team :) w najbardziej freakowym miejscu jakie kiedykolwiek widzialam...


ale jest jeszcze cos czego nie uwiecznilam niestety na zdjeciach. dunczycy, jak na potomkow wikingow przystalo, sa fenomenalnie pieknie i nieprzyzwoicie przystojni...!!!! glowa latala mi w kazda strone!! ahhh... co to byla uczta dla oczek...! :)