niedziela, 24 lipca 2011
wtorek, 19 lipca 2011
Arkowe All Inclusive
hehehehehehehe ;-) to pierwsze co przychodzi mi na mysl wspominajac miniony weekend na Mazurach ;-) bo bylo az taaaaaaak superowo ;-) zaloga bylo zwyczajnie swietna ze skipperem na czele ;-) trzeba przyznac, ze Arek dostarczal nam wielu rozrywek i generalnie rejs z Arkiem jest lepszy niz wczasy all inclusive w egipcie ;-) hehehe ;-)
ale wszystko po kolei ;-)
w piatek dojechalismy dosyc pozno niestety, wiec szybkie zaokretowanie i smigamy na wode ;-) wiec i tak udalo nam sie troszke poplywac ;-)
zaokretowanie ;-)
co dla poniektorych byla to pierwsza stycznosc z zeglarstwem ;-) wiec trzeba bylo do poczatku uzyskac najwazniejsze kwalifikacje - kazdy prawdziwy zeglarz ma wrodzony wstret do wody wiec trzeba to jakos pokonac ;-)
prawdziwe marynarskie zycie ;-)
tego samego dnia/wieczoru udalo nam sie jeszcze przesluzowac ;-)
no i pierwszy port ;-) ale jak najbardzej nie koniec atrakcji ;-)
kapiel z drinkiem na pomoscie ;-)
ognicho z mega wyzerka ;-)
no i wiejskie dicho w rytm diko polo ;-)
spanie w na lodce jest fntastyczne a jeszcze fajniej je sie posilki na jachcie w otoczeniu przyrody (ale trzeba uwazac - nadmiar swiezego powietrza i ekologii, w fazie poczatkowej moze byc szkodliwy;-)
jajecznica chyba z 25 jaj!!! w kazdym razie najwieksza ilosc jaj jaka w zyciu widzialam w jednym miejscy ;-) ;-P hehehehe ;-)
prawdziwe marynarskie (szuwarowo-blotne) zycie ;-)
ale pozniej bylo juz tylko lepiej ;-)
skupienie sternika ;-)
przechyl ze mna przy sterze ;-)
za kazdym razem gdy siadalam za sterem zaczynalo wiac ;-) Dziewica??? ;P
goniac kajaki ;-)
"puszczanie sie" na linie ;-)
swietnie jest sie trzymac liny i byc ciagana za lajba ;-) ale w momencie gdy spada stroj kazda kobieta musi sie zastanowic co lapie - majtki czy stanik ;-) i powaznie nie jest to latwa decyzja ehehehhe ;-)
karmienie foczek ;-)
"czlowiek za burta"
biedny Arek musial chyba z 6 razy robic ten sam manewr bo takna sie spodobalo udawanie "topielca" ;-) ale prawda jest taka , ze mega wrazenie robi rozpedzona lodka ktora plynie centralnie na nas na pelnych zaglach!!!
taniec synchroniczny do muzyki z Titanica ;-)
bylo naprawde cudownie...!!!
poniedziałek, 18 lipca 2011
Mazury
to byl jedynie weekend, a odpoczelam jak przynajmniej na tygodniowych wakacjach ;-) bliskosc wody dziala odprezajaco i relaksujaco. troche melancholijnie i romantycznie... ;-) uwielbiam byc nad woda - a w ten weekend przypomnialam sobie jak bardzo to uwielbiam... ;-) co jak co ale zeglarstwo to naprawde sposob na zycie... ;-)
kilka widoczkow z Mazur ;-)
poniedziałek, 11 lipca 2011
jeszcze kilka fotek z Glasgow
Glasgow inaczej ;-) wkrotce dodam do tego posta kilka smiesznych historyjek, opowiesci i przyslow sytuacyjnych ;-)
niedziela, 10 lipca 2011
Ben Lomond
byla to chyba najtrudniejsza droga w moim zyciu, powaznie. pierwszy raz w zyciu naprawde mialam moment, ze myslalm aby sie wycofac - jednak jak sobie pomyslalam, ze bede musiala zlazic po tych prawie pionowych skalach dostalam powera ;-) heheheh ;-) naprawde, droga caly czas byla stroma, ale niektore fragmenty wrecz byly niebezpieczne. i w sumie sie cieszylam, ze nic nie bylo widac, i ze bylo pochmurnie - inaczej pewnie mialabym pelne gacie ze strachu ;-) ale w sumie calkiem rozsadnie, ze wybralysmy trudniejszy szlak na wejscie, a schodzilysmy juz bezstresowo ;-)
poczatek trasy ;-)
i od razu stromo pod gore...
jeszcze mamy widocznosc - widoki zapierajace
pogoda juz zaczela sie pogarszac (w sumie juz padalo i malo bylo widac). pierwsza konkretniejsza przerwa na herbate i kanapki ;-)
no i co raz gorzej, stromiej, wietrzniej i zimniej
odrobina "odpoczynku" od wiatru w dolinie ;-) of course - jumping foto ;-)
i dalej up up up
tu milam ten moment zalamania... ;-(
radosc zdobycia szczytu - bezcenna ;-)
piknik na stoku szczytu
w drodze powrotnej caly czas bylo bardzo mgliscie. byl jeden moment w ktorym nie co sie przejasnilo. niestety nie zdarzylysmy ;-)
Ben Lomond za chmura
heheh a to troche nizej ;-) widac powod "slabej" widocznosci ;-) niestety chmura nas gonila = troche z niej popadalo a pozniej znowu cudne slonce ;-)
koniec i poczatek (tej latwiejszej drogi) trasy na Ben Lomond.
Subskrybuj:
Posty (Atom)